W cieniu bardzo popularnej awarii elektrowni Fukushima w Japonii i rocznicy wybuchu reaktora w Czarnobylu, w atmosferze atomowej histerii, w Polsce aktualnie trwa debata publiczna dotycząca rozwoju energetyki atomowej.
Czy posiadamy jakąkolwiek alternatywę dla elektrowni jądrowej i w jakim szczeblu mogą ją zastępować odnawialne źródła energii – odpowiedzi odnajdziesz w poniższym artykule.

Źródło: http://www.flickr.com
Zmiany polityki energetycznej wymagają niestety od Polski pewne regulacje unijne, które obligują nas do ograniczenia poziomu emisji CO2. Obecnie posiadamy jeden z największych w całej Europie. Regulacje unijne wymuszają też konieczność zapewniania Polsce bezpieczeństwa energetycznego. Jak czytamy w raporcie, w 2009 roku aż 93% energii elektrycznej wytwarzanej w Polsce powstała z paliw kopalnych. Żeby wytworzyć zużywane – obecnie jest to 40 Twh – powinniśmy rocznie zaimportować 13 milionów ton węgla, ponieważ swojego mamy niestety za mało, zaś do 2030 r. zapotrzebowanie na energię wzrośnie aż od ok. 215 do 220 Twh.

Źródło: http://www.flickr.com

Źródło: http://www.flickr.com
autorzy wymienionego raportu twierdzą jednak, że elektrownie atomowe rzeczywiście mogą stwarzać zagrożenie, jakiego innego typu elektrownie nie znają. Budowane jednak po 11 września 2001 r. elektrownie jądrowe są wyposażone w tzw. reaktory trzeciej generacji, które są wytrzymałe na zamachy terrorystyczne, czyli detonację bomby, uderzenie samolotu, czy uderzenia fali morskiej o wysokości 14 m i przykładowo trzęsienie ziemi o przyspieszeniu 0,3 g.
Z jakiego powodu więc doszło do awarii w Fukushimie – znajdował się w tamtym miejscu reaktor starszej generacji, a trzęsienie ziemi było najpotężniejszym w kraju Kwitnącej Wiśni od czasów, kiedy notowała je historia, zatem od 150 lat. Niestety trudność była oparta na tym, że ochrona agencja ochrony przed falami tsunami była zbyt mała.